Weekend w Karkonoszach
Jak co roku wybraliśmy się w Karkonosze. Tym razem nocowaliśmy na przełęczy Okraj (1046), po czeskiej stronie w Górnej Małej Upie. Rzeczywiście to mała wieś o charakterze letniskowo-wypoczynkowym, są tu wyciągi i narciarskie trasy zjazdowe, restauracje i obiekty noclegowe. Jedna główna ulica, po obu stronach hotele i pensjonaty, poczta i informacja w jednym, sklep z wypożyczalnią rowerów. Cyklobus dowozi turystów z rowerami z dołu. Cała Mała Upa (Górna i Dolna) liczy niewielu mieszkańców (ok. 150). Tu w 1876 r. otwarto urząd pocztowy dostarczający pocztę początkowo raz w tygodniu. Latem jest zdecydowanie mniej turystów niż zimą, więc można wspaniale wypocząć. Szlaków turystycznych (i rowerowych) jest mnóstwo, prowadzą po obu stronach granicy, więc wędrując przekracza się ją wiele razy. Wybraliśmy żółty i schodziliśmy w dół (z wysokości 1046 m) do małej osady U Kostela (800).Tu widzieliśmy późnobarokowy kościół św. Piotra i Pawła z pocz. XIX wieku, jeden z najwyżej położonych w Czechach, drewniany budynek szkoły z 1797 r., w którym w początkowym okresie była tylko jedna izba lekcyjna, mieszkanie dla nauczyciela i obora dla krowy. Odpoczęliśmy w cieniu parasoli, pijąc kawę, zimne piwo i wracaliśmy inną drogą. Rozległy krajobraz, piękna przyroda, widoczna w oddali Śnieżka, człowiek czuje się tak bezbronny wobec ogromu natury.
Na Śnieżkę wybraliśmy się z Peca pod Śnieżką (800)nową kolejką gondolową, 15 minut i jesteśmy na szczycie (1620), a tu mgła, wiatr, mżawka, wiadomo, góry! Robimy zdjęcia i zmarznięci wracamy. Teraz trudniej, ale im niżej, tym cieplej. Tłum ze Śnieżki gdzieś się rozproszył. Zatrzymujemy się na kawę i zimny napój, mijamy idących na górę, chociaż bardzo się chmurzy. Docieramy do samochodu, zaczyna padać. W ulewie wracamy na Okraj, pnąc się powoli serpentynami. A potem, jak zawsze na dobry posiłek i czeskie piwo do Lesni Zatiszi.
Kilka dni szybką mijają, ale znów tu wrócimy, a może, dla odmiany, wybierzemy się w Izery?
DW